sobota, 30 stycznia 2016

Zayn cz.1

Siedząc na skórzanej kanapie,postanowiłam przejrzeć sobie twittera. Chwyciłam za telefon i włączyłam twittera. Nic ciekawego się tam nie działo. Nagle dostałam wiadomość. Otworzyłam ją

Zayn :-*
Witaj moja królewno, co porabiasz?
Ally
Nudze się strasznie, a Ty co robisz?
Zayn :-*
To co Ty, tylko w innym znaczeniu
Ally
Nie rozumiem, mów jaśniej
Zayn :-*
Nudze się, będąc na tych głupich wywiadach-Zayn mnie przeraził. Nigdy tak nie mówił o swojej pracy. Coś mi tu zaczyna brzydko pachnieć
Ally
Zayn, czy Ty się dobrze czujesz?
Zayn :-*
Jak najbardziej, a co?
Ally
Nigdy tak nie mówiłeś o tym co robisz-No i na tym skończyła się nasza korespondencja. Zrezygnowana odłożyłam telefon na stolik. Postanowiłam wziąść odprężającą kąpiel.
Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Po godzinnej kąpieli wróciłam do salonu. Na kanapie siedzał Zayn. Gdy mnie ujrzał, podszedł do mnie i pocałował w usta. Bez namysłu oddałam pocałunek
-Przepraszam, że nie odpisałem, ale sama wiesz
-Zayn mam pytanie-Usiadłam na nim okrakiem
-Pytaj oco tylko chcesz
-Dlaczego mi napisałeś,że nudzisz się na tych głupich wywiadach?-Chłopak spojrzał się w okno, po czym odpowiedział
-Bo te wszystkie wywiady, koncerty, podpisywanie książek mnie denerwuje. Chce wkońcu żyć własnym życiem, a nie
-Zayn,ale to jest twoja praca
-Nie obchodzi mnie czym to dla mnie jest. Znudziło mi się i już-Boże Zaynowi się chyba w głowie poprzewracało.
-Skarbie, jak Ty to chcesz chłopakom powiedzieć?-Mulat wzruszył ramionami
-Nie wiem, musze coś wymyślić. I tak muszą uszanować moją decyzję.
-A co z fanami?-Zapytałam się go.W końcu Zayn przeniósł swój wzrok na mnie
-Fani jak to fani, ci prawdziwi zostaną, a ci co kochali mnie tylko za to, że byłem w One Direction odejdą-Wtuliłam się w klatkę piersiową Zayna
-Nie rób im tego Zayn
-Przepraszam skarbie, ale ja już postanowiłem i zdania nie zmienie-Już nic więcej nie powiedziałam. Jeżeli Zayn tak postanowił to trzeba to uszanować. Ale obawiam się jak na to zareagują chłopacy. W końcu Zayn jest z nimi od 5 lat, a tu nagle po tych latach ma od tak odejść. Oby tylko się nie rozpadli.
-O czym tak myślisz myszko?-Poczułam rękę Zayna na swojej nodze. Wzdrygnęłam się pod jego dotykiem
-O tym jak chłopacy poradzą sobie bez ciebie
-Oj daj spokój, jakoś sobie na pewno dadzą radę-Zayn złożył na moich ustach pocałunek.Odwzajemniłam to.
-Teraz proszę cię o jedno
-Oco?
-Zajmij się mną-Poraz kolejny się pocałowaliśmy. Wplotłam palce w jego włosy. Pociągnęłam za nie. Zayn cicho mruknął
-Hmmm kicia nie tak szybko. Najpierw trzeba się rozgrzać za nim przejdziemy do gry wstępnej
-Ale kicia nie może się doczekać, aż poczuje swojego kotka w sobie

Hej,Hej,Hej. Dzisiaj do Was wpadam z imagiem o Zaynie.Mam zamiar zrobić go jako +18. Ale nie jestem pewna czy mi wyjdzie, ponieważ zabardzo nie umiem ale mam nadzieje,że Wam się spodoba. Na razie jest tylko część 1, a już niedługo pojawi się 2.

środa, 27 stycznia 2016

Szczęśliwy tatuś

Jak zwykle był to spokojny dzień.Włączyłan laptopa,aby potem wejść na Facebooka.Pierwszy post,który tam zobaczyłam zaciekawił mnie.A dokładniej to sprawił,że moje serce na chwile zamarło.Jakaś dziewczyna pisała o tym,że Louisowi urodziło się dziecko.Wiedziałam o tym,że Tommo ma zostać ojcem,ale szczrze nie wierzyłam mu do końca.Przeczytałam jeszcze komentarze,po których chwyciłam telefon i zadzwoniłam do szatyna.Po dwóch sygnałach odebrał
-Tak słucham?
-No hej Louis-Powiedziałam
-Co chciałaś?
-Gdzie akurat jesteś-Odpowiedziałam mu z nutką smutku w głosie.
-Akurat jestem w LA a co?
-Nic tak się pytam,a jak tam twój synek?-Louis na chwile zamilkł.Ale po krótkiej chwili się odezwał
-M.Mój synek?
-Tak Louis twój synek
-Przecież ja nie mam żadnego syn...-Nie dałam mu dokończyć.Dlaczego on chciał mnie okłamać?.Przecież jesteśmy przyjaciółmi.Powinien mi mówić prawde,a nie do cholery kłamać
-Louis przestań do jasnej cholery kłamać.Wiem,że urodził ci się synek,nie bez powodu poleciałeś do LA
-A skąd to niby wiesz?-Między nami rodziła się napięta atmosfera
-Przecież są dowody na to wszystko.
-Wiesz co Daisy ja musze kończyć,narazie-Louis się rozłączył.Schowałam głowę w swoje dłonie.Nie rozumiałam czemu on się tak boi mi o tym powiedzieć
Znam Louisa od małego,zawsze wszystko robiliśmy razem,no centralnie wszystko.Zawsze był wobec mnie lojalny,o wszystkim mi mówił.Nawet gdy miał jakiś problem to się z tym zwracał do mnie bo wiedział,że na mnie może zawsze liczyć.Dopiero teraz gdy został ojcem stał się inny.Okłamuje mnie,nawet teraz próbował mnie okłamać.Ale ja już znałam prawde.Nie wiem co się z nim dzieje,ale trzeba się dowiedzieć.Postanowiłam,że zadzwonie do Nialla,może on coś na ten temat wie
Jak pomyślałam tak też zrobiłam.Niall odebrał niemal od razu
-Witaj moja księżniczko-Uśmiechnęłam się sama do siebie
-Witaj panie Horan
-Dobra,a teraz tak na poważnie,co się stało,że dzwonisz?
-Wiesz może co się dzieje z Lou?-Blondyn chrząknął
-Z tego co mi wiadomo to przed wczoraj został ojcem-Westchnęłam głęboko.Niall znowu chrząknął
-To to ja też wiem,a może wiesz coś więcej na ten temat
-Wiem tylko tyle,że jest z tego powodu bardzo szczęśliwy,a tak po za tym to czemu mnie się tak o to wypytujesz?
-Bo zadzwoniłam do Louisa no i zapytałam się mu jak jego synek.A on mi na to,że nie ma żadnego synka
-Chciał cię okłamać?-Niall najwyraźniej był bardzo zdziwiony.Pokiwałam głową,ale po chwili zdałam sobie sprawe,że on tego nie widzi
-Tak
-Boże co się z nim stało to ja nie wiem-Nialler zakaszlnął.
-Horan,a Ty nie jesteś czasami chory?
-No może troszeczke
-Ojej mój biedaczek,kuruj mi się tam i nigdzie nie wychudź,żebyś się bardziej nie zaziębił
-Dobrze mamo-Obydwoje się zaśmialiśmy.
-Dobra skarbie ja uciekam
-Dobrze Daisy,trzymaj się.Seya-Rozłączyłam się.Weszłam na twittera.Louis dodał dwa posty.Jeden mówił o tym,że jego synek jest zdrowy,a drugi o tym,że słuchał jakieś tam piosenki.Postanowiłam mu pogratulować.W moich oczach zebrały się łzy.Louis o tym nie wie,że ja go kocham tylko nie jako przyjaciółka przyjaciela.Tylko jako kogoś więcej.Ale ja mu o tym nie chce mówić,ponieważ nie chce zepsuć tego co od małego razem budowaliśmy.Bo znając życie po moim wyznaniu by to wszystko runęło
Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni.Wyciągnęłm z szafki płatki i mleko.Przygotowałam sobie podwieczorek.Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować.Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.Poszłam sprawdzić kto przyszedł.W progu stał Louis
-Co Ty tutaj robisz?-Zapytałam się przepuszczając go w drzwiach.Zaprowadziłam go do salonu
-Przyszedłem cię odwiedzić-Zapomniałam dodać,że ja mieszkam w LA
-No to dziękuje,że się pofatygowałeś,naprawde
-Daisy oco ci chodzi w tej chwili?-Louis podniósł ton swojego głosu.Spojrzałam się w jego niebieskie tęczówki.Nie było w nich tych iskierek,które zawsze widziałam,teraz były one przepełnione mgłą
-O nic mi nie chodzi,tylko boli mnie to,że nie chcesz mi niczego powiedzieć
-A co byś chciała wiedzieć?,co?
-Już nic dobra
-Nie no pytaj,co może chcesz wiedzieć czy się ciesze z tego faktu,że zostałem ojcem?.Moja odpowiedź brzmi tak cholernie się ciesze,że chyba zaraz pójde się napič-Nie poznawałam go w tamtej chwili.To nie był mój Louis,w którym się zakochałam
-Louis,uspokój się
-No co jeszcze?,jak ma na imię matka dziecka,czy jego imie?.Odpowiem na każde
-Zamknij się już do jasnej cholery-Louis spojrzał się na mnie zdziwiony.Mój oddech był przyśpieszony.Stałam tak przed nim jak bym nie wiem co.Byłam zła,a zarazem smutna na to jak on mnie w tej chwili traktuje
-Zamknąłem się
-No i bardzo dobrze,bo ja nie pozwole,abyś mnie tak traktował.Zapytałam ci się tylko jak tam twój synek,a Ty nie dosyć,że chciałeś mnie okłamać to jeszcze teraz odstawiasz tutaj takie cyrki.Louis powiedz mi co się w końcu z tobą dzieje?-Szatyn spóścił głowę.Ukucnęłam przed nim
-Nic się nie dzieje,poprostu mnie to wszystko przerasta
-To teraz może mi to jakoś łaskawie wytłumaczysz?
-Dobra,musze to w końcu z siebie wyrzucić
-No to zamieniam się w słuch
-Jakoś na początku maja dowiedziałem się,że będę tatusiem.No i cały czas żyłem tym.Byłem szczęśliwy faktem,że w końcu doczekam się małego potomka,który potem będzie powiększał pokolenie.No i w końcu na świat przyszedł na świat przyszedł mały Jacob.Byłem przejęty tym,ale potem zdałem sobie sprawę jak ja sobie z tym wszystkim poradze.No i uciekłem ze szpitala.Nie daje już rady.Jestem zwykłym tchurzem-Louis schował twarz w dłonie
-Lou nie pleć głupstw,nie jesteś tchurzem,tylko nie umiesz odnaleźć się w nowej sytuacji,ale spokojnie ja ci pomogę
-Niby jak chcesz mi pomóc?
-Nie wiem,ale na pewno coś wymyślę
-Dziękuje-Przytuliłam go bardzo mocno.Od dłuższego czasu brakowało mi bliskości Louisa
-Czego się nie robi dla przyjaciół-Louis spojrzał się na mnie
-No właśnie co do przyjaciół,to musze ci coś powiedzieć
-Co takiego?
-No bo ja już od dłuższego czasu się w tobie bujam,ale nie chce,aby nasza przyjaźń uległa zmianie-Pogłaskałam go po policzku
-Louis ja też ciebie kocham-Złączyliśmy nasze usta
-A co z naszą przyjaźnią?
-Ona nie uległa zmianie,my tylko poszliśmy dalej,ale nasza przyjaźń zostanie na wieki-Louis przyłożył swoją rękę do mojego serca-O tutaj
-Louis tak strasznie cię kocham
-Ja ciebie też moja marcheweczko ja ciebie też